Kolejny nudny dzień spędzony w domu.Lisa już znalazła przyjaciół,a ja co?
Znów będę przesiadywać całymi dniami w domu,nienawidzę tego!
Może powinnam gdzieś wyjść?A co jeśli wszyscy będą się śmiać?
Bez sensu,błędne koło.W tym momencie zauważyłam Lisę idącą ku bramie,była uśmiechnięta.
- Caroline!Jutro jest casting do programu ''Super model'',coś dla ciebie - powiedziała
- Lisa,przestań... - odparłam
- Spróbuj,co ci szkodzi? - zapytała
- No w sumie tak,ale...
- Więc idziesz?No widzisz!
Następnego dnia.
- Jesteś pewna,że powinnam tam iść? - zapytałam po raz kolejny
- Z pewnością,masz chude nogi i w ogóle - odparłaJeszcze raz spojrzałam w lustro.Faktycznie,miałam nie najgorszą,chyba brakuje mi pewności siebie.
Do wyjścia pozostało piętnaście minut.Lisa obiecała,że mnie odprowadzi.
- I tak się boje,jest wiele ładniejszych ode mnie - stwierdziłam
- Ale spróbuj,zobaczysz,że przejdziesz - upierała się
Jeszcze raz spojrzałam w lustro.Kremowa bluzka,spódnica w kwiatki,kremowe buty na koturnie - chyba jest okej.Chciałabym przejść,ale tam będzie co najmniej dwieście dziewczyn,jak nie więcej.Tata bez problemu się oczywiście zgodził.
- Dobra,idziemy - powiedziała Lisa
Zeszłyśmy po schodach,Liz zamknęła drzwi i poszłyśmy prosto na Oak Street.
Gdy to zobaczyłam,kopara mi do piekieł opadła.Było tam pełno dziewczyn,masakrycznie pełno,około tysiąca na oko.
- Lisa,nie mam szans - zaśmiałam się
- Zobaczymy - odparła
Stanęłyśmy pośród tych wszystkich dziewczyn.Nieźle sobie postoimy,ale cóż,tak to jest na castingach.Może faktycznie miałabym szansę się dostać,jestem wysoka i twarz mam całkiem ładną.Spojrzałam na dziewczyny dookoła.Niektóre były naprawdę ładne.
- Zobaczysz - powtórzyła Liz
- Popatrz tylko dookoła,może jestem wysoka,ale one są ładniejsze - odparłam
- Oj tam,oj tam,nie wszystkie.Z resztą,mało która jest taka chuda - stwierdziła - zawsze chciałaś iść na casting.
- Może i faktycznie się uda - odpowiedziałam
Ponownie rozejrzałam się dookoła.Niektóre miały naprawdę ładne twarze,ale zniszczone włosy.Mogły mi pozazdrościć,bo moje były w dobrym stanie.
- Postoimy sobie,co? - odezwała się Liz
- Noo...Sporo ich jest,a pomyśleć,że tylko dwadzieścia przejdzie dalej - odpowiedziałam
- Wiesz,moim zdaniem masz duże szanse - dodała - chcesz coś do picia? - zapytała
Kiwnęłam głową.Obok był mały sklep,Liz po chwili wróciła z dwiema puszkami fanty.
Stałyśmy jeszcze tak dwie godziny,nogi bolały mnie niemiłosiernie,a tu jeszcze co najmniej kolejne dwie godziny stania.
- Liz,nie chce mi się już tu stać... - narzekałam
- Ale casting chcesz wygrać,nie? - zapytała - no właśnie.
- Jednak to nie zmienia faktu,że nie chce mi się tutaj stać - stwierdziłam
Było już około godziny szóstej.
- Zadzwonię do taty - oznajmiła Liz
Nie czułam nóg,totalnie.Ciekawe,czy przejdę.Nie no,nie mam szans.Chociaż...Niektóre to faktycznie nie mają najpiękniejszej twarzy i nie są bardzo wysokie.Westchnęłam.
To się okaże.
Po chwili wróciła Liz.
- Załatwione,tata po nas przyjedzie - powiedziała - tyle że faktycznie jeszcze jest ich sporo - rozejrzała się dookoła
Uśmiechnęłam się sama do siebie.Już nie mogę się doczekać.Kolejka szła coraz szybciej i szybciej,aż w końcu przede mną stało około dziesięć dziewczyn i zaczęłam się stresować.
Jedna niepewnym krokiem weszła do budynku.Ciekawe,czy jurorzy są groźni.Później następna i kolejna.Zostało już tylko siedem,a ja trzęsłam się ze strachu,sama nie wiem czemu.Potem kolejna,kolejna i kolejna.Zostały cztery,a po chwili już tylko dwie.
Dam radę - pomyślałam.
___________________________
Oj tam,oj tam,beznadziejny.